Pomyślałby ktoś że mając tak udane życie towarzyskie, (co prawda o miłosnym nie mog tak powiedzieć), ale mogę się czuć nieraz tak samotnie mając na około siebie tyle ludzi. Ostatnimi czasy pies jest jedyną żywą istotą którą zdaży mi się przytulić. Nawet on nie jest do końca prawdziwy, bo pewnie oczekuje za to jedzenia, ale to swoją drogą.. Ludzie z którymi spędzamy na codzień najwięcej czasu są dla nas obojętni, a my dla nich. Znaczymy dla siebie niby tak duzo, że wielcy koledzy, ziomeczki czy po prostu znajomi, a tak na prawdę gówno ich obchodzą nasze losy. Wszyscy żyjemy chwilą, tym co razem robimy w danym momencie. Nikt nie przejmuje się tym że równie dobrze zaraz możemy się pokłócić i nie odzywać się do siebie przez następne kilka miesięcy. Swoją drogą za iloma z nich sam bym zatęsknił? Najchętniej usiadło by się gdzieś z boku, odpaliło jointa i po prostu oglądało to wszystko jako bierny obserwator, niestety tak łatwo nie ma..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz